Pioruny to bardzo silne wyładowania elektrostatyczne w atmosferze. Wyładowania te zazwyczaj towarzyszą chmurom burzowym, lecz nie tylko – czasem np. chmurom pyłu po erupcji wulkanu. Piorun widzimy jako bardzo jasną błyskawicę, a słyszymy jako głośny dźwięk – grzmot. Pioruny mogą uderzać w ziemię lub przeskakiwać pomiędzy chmurami. Ich źródłem jest bardzo duży ładunek elektrostatyczny powstający w chmurach na skutek tarcia kryształków lodu i kropel wody. Ładunki w chmurze rozdzielają się. U podstawy gromadzą się ładunki ujemne, gdy w górę wędrują ładunki dodatnie. Wyładowanie następuje, kiedy różnica potencjałów pomiędzy podstawami chmur i ziemią staje się tak duża, że w powietrzu może przeskoczyć „iskra”. Błyskawica może również przeskoczyć w samej chmurze.
Wyładowanie elektrostatyczne pioruna jest bardzo silne – w największych piorunach natężenie prądu wynosi 150 tysięcy amperów, a napięcie nawet 100 milionów woltów. Przy typowym czasie trwania pioruna, rzędu kilkudziesięciu milionowych części sekundy, przelicza się to na około 500 milionów dżuli. Oznacza to, że zaledwie jeden piorun niesie ze sobą energię, która byłaby w stanie zasilić dom przez całe dnie, a nawet tygodnie. Ze względu na to, że tak duża energia wydziela się w ułamku sekundy, pioruny mają wielką siłę rażenia – mogą zniszczyć drzewa, kominy i mury, a nawet doprowadzić do śmierci człowieka (choć istnieją osoby, które przeżyły uderzenie pioruna!).
Warto wiedzieć, że to, co zazwyczaj widzimy jako jedno uderzenie pioruna, jest w istocie kilkoma szybko następującymi po sobie wyładowaniami. Co więcej, piorun można podzielić na etapy – wyładowanie pilotujące, które tworzy „drogę” wyładowania, i wyładowanie główne. Co jeszcze ciekawsze, nie ma obecnie dobrze ugruntowanej teorii na temat procesu, który zapoczątkowuje samo wyładowanie elektrostatyczne. Podejrzewa się, że proces ten jest związany z promieniowaniem kosmicznym. Piorun to niezwykłe zjawisko. Pojawiają się w nim nawet antyelektrony, czyli tajemnicza antymateria!