Dawno, dawno temu mój dziadek kupił sobie odtwarzacz video. Ponieważ nie bardzo radził sobie z jego obsługą, opracował oryginalny sposób wyłączania sprzętu po zakończeniu emisji. Zamiast użyć pilota lub też przycisku na odtwarzaczu, dziadek pociągał za kabel zasilający, odłączając całość od prądu.
Jest to dla mnie idealna ilustracja stosunku ludzi starszych do nowinek technicznych. Większość z nas podchodzi do tematu niechętnie, choć samo życie zmusza nas do używania elektroniki. Co innego dzieci! Ich zmuszać nie trzeba. One wspaniale radzą sobie z wszelkim sprzętem elektronicznym, chętnie i szybko uczą się obsługi i – co najważniejsze – nie zatrzymują się tylko na elemencie zabawy, lecz potrafią znaleźć zastosowanie nowoczesnych technologii w spełnianiu domowych czy szkolnych obowiązków.
Co takiego jest w tych technologach, że tak bardzo lgną do nich najmłodsi? Pierwszy impuls prawdopodobnie dostają od rodziców. To dotyczy zresztą każdej dziedziny. Dzieci naśladują dorosłych oraz rówieśników. Widząc tatę czy mamę pracujących przy komputerze, dziecko, nawet nie zdając sobie sprawy z przeznaczenia danego sprzętu, chce go używać. Z drugiej strony my sami, często z lenistwa czy też z nadmiaru zajęć, wciskamy pociechom do rąk jakąś elektroniczną zabawkę, by móc w spokoju wykonać swoje domowe zadania. Nie przynosi nam to chluby, opieka nad dzieckiem nie powinna sprowadzać się do tego typu wybiegów. Niemniej rzeczywistość często tak wygląda.
A co następuje potem? Chłonny umysł malucha fantastycznie przyswaja mechanizm działania nowoczesnych zabawek i nagle zauważamy, że kilkuletnie dziecko potrafi lepiej od nas obsłużyć komputer, telefon komórkowy czy sprzęt grający. To nas trochę rozgrzesza, bo mamy poczucie, że zostawiony samemu sobie malec nie zmarnował czasu.
To, że my dorośli przekazujemy dzieciom nawyk używania w życiu nowoczesnych technologii, to tylko część prawdy. Z drugiej bowiem strony one same są zafascynowane wszystkim, co oferuje współczesna nauka. Ktoś powie, że to nieprawda. Że jeśli dziecko ma do dyspozycji drewniany patyk i kilka kamyków, potrafi zorganizować sobie wcale niezłą zabawę. Oczywiście tak. Ale zetknięcie ze światem elektroniki otwiera przed nimi wspaniałe możliwości. Jest to wyczarowywanie zupełnie nowego świata.
Choćby technologia AR. Czy nie jest czymś fascynującym, że można na terenie własnego pokoju powołać do życia egzotyczne zwierzęta, postacie z bajek czy sprawdzić, jak prezentuje się na biurku nowy model Macbooka? Dla dzieci jest to coś w rodzaju czarów, sztuczek magicznych.
Ale w rzeczywistości, AR to nie czary. Według specjalistów SmartBee, którzy pokusili się o przeanalizowanie najnowszych technologii i ich wpływu na rozwój i wykształcenie dzieci, korzystanie z urządzeń typu AR może wkrótce zrewolucjonizować edukację.
Już dziś wiadomo, że technologia rozszerzonej rzeczywistości ułatwia uczniom naukę, głównie przez interaktywność, angażuje ich w rozwiązywanie i zachęca do zgłębiania trudnych problemów, poprawia kreatywne myślenie i wprowadza do edukacji nowe możliwości, takie jak projektowanie 3D, modelowanie czy wykonywanie prezentacji.
Specjaliści przewidują, że technologia AR będzie wkrótce tak popularna, że stanie się naturalnym elementem wszystkich dziedzin nauki, edukacji i pracy zawodowej. A przyczyną nie jest tylko atrakcyjność i efektowność tej technologii. Jest ona zdecydowanie bardziej efektywna niż dotychczasowe metody nauczania. Istnieje coraz więcej potwierdzających to badań:
- Z badań Svena-Ake Christiansona wynika, że im silniejsza reakcja emocjonalna na bodziec, tym trwalsza będzie pamięć. A w rzeczywistości rozszerzonej (AR) bądź wirtualnej (VR) nasze reakcje (emocjonalne i fizjologiczne) na bodźce są bliskie temu, czego doświadczamy w rzeczywistych sytuacjach życiowych.
- Studenci anatomii z uniwersytetu Columbia, którzy mogli sami manipulować w strukturze anatomicznej, kiedy podczas zajęć mieli na sobie gogle VR, nauczyli się szybciej niż studenci, którzy to obserwowali na ekranach.